Plany wyprawowe '2018?
Tak:-)aXon pisze:Macie już albo planujecie jakieś wojaże w nadchodzącym sezonie?
Poprawka Pamiru. Dzida do KGZ i tam tydzień, a potem tydzień w TAJ: Bartang i korytarz Wakhański. Tym razem bez pośpiechu...Terminu jeszcze nie znam, ale chciałbym jechac w sierpniu/wrzesniu coby rzeka w Bartangu była płytka.
pozdrawiam trolik
Ja jeszcze nic konkretnego, ale wiem, że na pewno gdzieś pojadę!
h e d o n i z m
ja na Ukrainę pohasać po Zakarpaciu. Może Mołdawia, a może wykluje się coś ambitniejszego.
Ostatnio zmieniony 12 gru 2017, 16:45 przez Lotek, łącznie zmieniany 1 raz.
na kołach ?
lepiej niech pada jak ma być błoto
Ze znajomymi mamy plan lecieć nad Bajkał ale 4x4 Zobaczymy co z tego wyjdzie. DRZta aktualnie sprzedaję ale WRką poleciałbym może gdzieś do Rumunii albo choć w Bieszczady.. i raczej na pewno nad Świętajno w lipcu hehe...
Chodzi mi głównie o odległość od "komina", brak doświadczenia i wszystkie inne zagwozdki, które na pewno każdy z was miał przed pierwszą większą wyprawądelirium pisze:czemu? przecież w Albanii nie sztrzelają już...aXon pisze:, a myśl o Albanii jednocześnie mnie zachwyca jak i przeraża
Albania+Grecja, Rumunia x 2, Ukraina - opcja "biedna"
Mongolia lub Pamir, Rumunia x 1 (lub 2) - na bogato
Na pewno nie zamierzam już się dać namówić na spanie po pensjunach i kampach, szczególnie w sezonie wakacyjnym. Za ładna pogoda żeby rezygnować z namiotowania, za wysokie ceny za standardy (choć trafiły się tanie o wysokim standardzie).
Albania+Grecja - celuję w majówkę. Dojazd lawetowo do MNE, przebicie się przez śniegi i dzida bokami na południe. W zeszłym roku znajomi w Grecji dzidowali po wyspach, które w sezonie wakacyjnym są nabite turystami. W maju żywej duszy na plaży, namiot i te sprawy
Mongolia lub Pamir - liczymy max 3 tyg. Przejazd przez PL i UA lawetowo, dalej od czarnego rana do zmierzchu dzida ile się da do celu, bo za dużo nudy po drodze żeby się nad tym rozczulać. No i jak najwięcej na miejscu. Póki co mają jechać same stare tenerki - 34L i 2 x 3AJ Pewien GSowiec dokupił właśnie na tą okazję 3AJ z niemcowni. Zobaczymy czy się uda Jak nie to pozostaje majówka w Albanii i kilka przedłużonych weekendów na RO i UA, ale to u mnie już taki standard na odmóżdżenie się od wszystkiego.
Ukraina - od dwóch lat jeżdżę na Takar, ukraiński zlot Transalpa. Mega zajebiście ogarnięte trasy pod ciężkie enduro, ale wystarczy lekko się pomylić, albo olać roadbooka i jechać wg GPS na kolejne waypointy i jest rzeź niewiniątek W życiu bym się nie pchał w takie gówno przez jakie przyszło mi tam przejeżdżać w zeszłym roku. Kilku połamańców, kilka zgruzowanych motocykli, zagotowane silniki, spuchnięte sprzęgła Wszystkim polecam! Serio! Z polskiego klubu Transalpa zaproszona jest zawsze ograniczona ilość osób (chyba 10 czy 12), ale w zeszłym roku ktoś coś na boku usłyszał, napisał do organizatora i dostali zielone światło na umówioną ilość osób, czyli da się bez problemu.
Mongolia lub Pamir, Rumunia x 1 (lub 2) - na bogato
Na pewno nie zamierzam już się dać namówić na spanie po pensjunach i kampach, szczególnie w sezonie wakacyjnym. Za ładna pogoda żeby rezygnować z namiotowania, za wysokie ceny za standardy (choć trafiły się tanie o wysokim standardzie).
Albania+Grecja - celuję w majówkę. Dojazd lawetowo do MNE, przebicie się przez śniegi i dzida bokami na południe. W zeszłym roku znajomi w Grecji dzidowali po wyspach, które w sezonie wakacyjnym są nabite turystami. W maju żywej duszy na plaży, namiot i te sprawy
Mongolia lub Pamir - liczymy max 3 tyg. Przejazd przez PL i UA lawetowo, dalej od czarnego rana do zmierzchu dzida ile się da do celu, bo za dużo nudy po drodze żeby się nad tym rozczulać. No i jak najwięcej na miejscu. Póki co mają jechać same stare tenerki - 34L i 2 x 3AJ Pewien GSowiec dokupił właśnie na tą okazję 3AJ z niemcowni. Zobaczymy czy się uda Jak nie to pozostaje majówka w Albanii i kilka przedłużonych weekendów na RO i UA, ale to u mnie już taki standard na odmóżdżenie się od wszystkiego.
Ukraina - od dwóch lat jeżdżę na Takar, ukraiński zlot Transalpa. Mega zajebiście ogarnięte trasy pod ciężkie enduro, ale wystarczy lekko się pomylić, albo olać roadbooka i jechać wg GPS na kolejne waypointy i jest rzeź niewiniątek W życiu bym się nie pchał w takie gówno przez jakie przyszło mi tam przejeżdżać w zeszłym roku. Kilku połamańców, kilka zgruzowanych motocykli, zagotowane silniki, spuchnięte sprzęgła Wszystkim polecam! Serio! Z polskiego klubu Transalpa zaproszona jest zawsze ograniczona ilość osób (chyba 10 czy 12), ale w zeszłym roku ktoś coś na boku usłyszał, napisał do organizatora i dostali zielone światło na umówioną ilość osób, czyli da się bez problemu.