Kursy enduro

jesteś ciekaw co na ten temat uważają pozostali użytkownicy? Pisz tutaj
Awatar użytkownika
soniq2
Posty: 162
Rejestracja: 08 wrz 2014, 12:30
Lokalizacja: Niemcz
Kontakt:

Witam wszystkich po dłuższej przerwie. :-D

Po kilku miesiącach przestoju udało mi się w końcu doprowadzić jadźkę do stanu używalności. Zmieniłem oponki na nówki, wyregulowałem zaworki, wymieniłem olej i jadzinka lata rewelacyjnie.
W związku z tym wyskoczyłem na kilkugodzinne polatanie na okolicznych wertepach. Piękna słoneczna pogoda i leśne drogi, które po zimie stały się jakoś bardziej piaszczyste. Kilka wjazdów w piach, przód zaczyna uciekać, nogi całe z waty, że zaliczę glebę i człowiek zaczyna być bardziej ostrożny. Niestety na tyle, że jazda motorem zamiast być przyjemnością staje się jazdą z duszą na ramieniu.
Patrzę jak ludziska wbijają się w zakręty, wprowadzając w kontrolowany uślizg tylne koło, pokonują przeszkody bez większego problemu, popierdzialają po piasku etc. To kwestia umiejętności czy tylko przełamania się lub braku wyobraźni o konsekwencjach takiej jazdy. ( sam nie wiem jak to lepiej ująć)
Ale do czego zmierzam.
Zdaję sobie sprawę, że zaczynając przygodę z motocyklem po 40-tce człowiek inaczej podchodzi do wielu spraw. Głowa jest bardziej logiczna i nie ma potrzeby podbijania poziomu adrenaliny jak 20 lat temu. Nie wyobrażam sobie jednak by bujać się tylko po czarnym. Nie wiem jednak jak przełamać łeb by zacząc swobodnie jeździć, a nie myśleć tylko wciąż o tym, że gdzieś w końcu przy prędkości kilkudziesięciu km/h zaliczę glębę i skończy się przygoda z moto, która dopiero co się zaczęła.
Zdaję sobie sprawę, że wynika to z braku umiejętności panowania nad moto i wręcz znikomym doświadczeniem. Pomyślałem sobie że może jednak jakiś kurs enduro....????
Kolega udał się na takowy będąc mniej więcej na takim samym poziomie jak ja. Dostał od organizatora moto, kilka słów na powitanie, a potem maneta do końca i dziki poszły w las. Człowiek zamiast czegokolwiek się nauczyć umęczył się masakrycznie nie nadążając za pozostałymi i jedyne czego się dowiedział, że nie ma zielonego pojęcia o jeździe w terenie.
Pytanko do Was - co robić, jak i co ćwiczyć lub do kogo się udać, by jazda była bezpieczna i przyjemna, a nie każde bujnięcie tylnego koła powodowało chęć zapakowania sprzęta do garażu. Są może jakieś sprawdzone kursy lub szkoły enduro, które faktycznie potrafią człowieka czegoś nauczyć????

Obawiam się jeszcze jednej rzeczy - aby nauczyć się w jakiś rozsądny sposób panować nad maszyną trzeba będzie przełamać strach we łebie przed glebą i jakimiś kontuzjami, a tu chyba nie pomogą nawet żadne szkoły....

ktoś z Was też borykał się z takimi rozważaniami i problemami, czy wszyscy tylko ogień i do przodu...???
Awatar użytkownika
Herflick
Posty: 1676
Rejestracja: 19 lip 2009, 20:31
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Zakładam, że posiadając wersję R opony którymi dysponujesz mają kostkę?

Niestety twoje obawy potwierdzają się. Według mnie największy problem leży w Twojej głowie. "Jak się nie przewrócisz - to się nie nauczysz".

XT jest motocyklem ciężkim i jazda na nim po piachu jest dużo trudniejsza od poruszaniu się w tym samym terenie na lekkich enduro.
Z własnego doświadczenia polecam wstać z kanapy i nie oszczędzać wychylenia manetki gazu. Przy małych prędkościach przednie koło nurkuje w piasku, gdy dodajesz gazu odciążasz przód i motocykl jest bardziej sterowny. Na pewno nie łatwo jest na początku podnieść tyłek ale gdy już się przemożesz jazda stanie się dużo bardziej łatwa.

Nikt nie urodził się Endurakiem :) należy dużo jeździć, ćwiczyć i nie zrażać się. Niestety wiąże się to z upadkami, ale w miękkim terenie nie jest tak źle.
Jestem "nieumi" i o tym wiem, o tym wiem, że jestem "nieumiem"
Awatar użytkownika
soniq2
Posty: 162
Rejestracja: 08 wrz 2014, 12:30
Lokalizacja: Niemcz
Kontakt:

Herflick pisze: Z własnego doświadczenia polecam wstać z kanapy i nie oszczędzać wychylenia manetki gazu. Przy małych prędkościach przednie koło nurkuje w piasku, gdy dodajesz gazu odciążasz przód i motocykl jest bardziej sterowny. Na pewno nie łatwo jest na początku podnieść tyłek ale gdy już się przemożesz jazda stanie się dużo bardziej łatwa.
I tak też robię.... oponki faktycznie kostka. Z przodu Michalin T-63, a w tyle Mitas E-09. Wjeżdżając w piach przy prędkości 50-60km/h kiedy zaczyna mi dupsko latać i przód szuka swobodnej drogi, co też sprawia, że moto jest mało stabilne mam wrażenie, że zaraz się to wszystko wysypie i człowiek odruchowo przykręca manetkę.
To samo w zakrętach. Siedzę wręcz na baku, ręce wbite w kierownicę z łokciami podniesionymi ku górze, wychylona noga wewnętrzna i kontrola gazem prędkości jazdy. Gdy koło zrywa kontakt i zaczyna tył uciekać czuje, że zaliczę glebę i manetka leci w dół.
Kończy się to tym, że przy każdym zakręcie i piachu zwalniam do "przedszkolnej" prędkości licząc, że się nie połamie..... tak się nie da jeździć.
Myślę, że może jednak kilka wskazówek lub praca z kimś bardziej doświadczonym, by człowiek na własne oczy zobaczył jak sprzęt pracuje w danych warunkach może pomogłaby się przełamać i spróbować jednak powalczyć z własnymi lekami....
mskrzypo
Posty: 86
Rejestracja: 29 lip 2013, 10:09
Lokalizacja: Chocianów

Taka uroda tego motocykla... jest ciężki i przód mocno się grzebie.

Jak przedmówcy mówili:
1. Więcej gazu
2. jedź na stojąco i staraj się przenieść środek ciężkości na tył
3. nie trzymaj bardzo sztywno kierownicy
4. ćwicz i nie zniechęcaj się, trening czyni mistrza :D

Ja też tak mam, że jak odpuszczę gaz w zakręcie ze strachu to mi motor cały lata.
ODPOWIEDZ