Gdybym był sprzedającym, nie napisałbym żadnego oświadczenia o treściach podanych w Twoim przykładzie. Jedyne co mógłbym napisać, to fakt, że pojazd nie był nigdy uszkodzony w wyniku kolizji, i to zgodnie z moją wiedzą (choć może być uszkodzony u poprzedniego właściciela - chyba że to pierwszy właściciel od momenty wyjazdu z salonu) i nie posiada żadnych wad ukrytych o których sprzedający miał wiedzę w dniu sprzedaży. Wszystko inne może się zdarzyć z dnia na dzień - rama może pęknąć, silnik może się uszkodzić itd... Przerzucanie odpowiedzialności za uszkodzenia powstałe w wyniku np. wadliwej części o której nikt nie ma zielonego pojęcia - nawet producent (nie ma rzeczy doskonałych) - całkiem dobry pomysł.
Cyt. "sprzedający zgodził się abym zawarł w nim cokolwiek chcę bo motocykl jest w stanie perfekcyjnym" - jak Ci coś takiego powiedział, to możesz sobie wyobrazić ile takie oświadczenie jest warte. Podpisze wszystko co chcesz byś tylko kupił moto.... Nawet potem w sądzie może powiedzieć, że na dzień sprzedaży motocykl był w stanie idealnym i nawet kupujący, który oglądał motocykl przed zakupem nie znalazł żadnych wad i usterek... Dziękuję i po sprawie, a potem możesz się z tym bujać po sądach powoływać biegłych. Zamiast jazdy będziesz miał jazdę ale po sądach by dochodzić swoich jakiś tam praw z uwagi na mało warte oświadczenia sprzedającego.
Najleszpe co możesz uzyskać, to niech Ci podpisze w umowie, że przez dwa lata od sprzedaży będzie wykonywał na swój koszt wszelkie naprawy związane z uszkodzeniami motocykla powstałe nie w wyniku Twojego użytkowania.... wtedy moto na klocki przez dwa lata, bo jakakolwiek jazda to już Twoje użytkowanie i udowodnij mu, że pęknięcie wału nie nastąpło na skutek Twojej jazdy.....
aXon najlepiej skup się na kupnie dobrego motocykla, a nie uzyskaniu od sprzedającego, że moto jest w perfekcyjnym stanie na piśmie, bo nawet jak to dostaniesz nie pomoże Ci to wiele. Nawet producenci i dealerzy leją na klienta sprzedając im nowe wadliwe motocykle, których nie mogą naprawić w ramach usług gwarancyjnych. Bujałem się z czymś takim przez dwa lata i dałem sobie odbój. Kupno towaru to loteria. Albo trafisz na doby egzemplarz, który będzie Ci służył lata bez problemu, albo kupisz gówno z którym będziesz się bujał po warsztatach i stracisz kupę zdrowie i kasy by móc używać tego zgodnie z przeznaczeniem.....
Życzę idealnego egzemplarza w realu a nie na papierze....