Strona 1 z 1

: 12 mar 2012, 20:45
autor: Wojtek
W 100% procentach popieram- przywrócić ten przepis. :!:
Tylko będzie trzeba zbiorowe groby kopać :evil:

: 13 mar 2012, 0:23
autor: czarnuch
Heh, Wojtas, powinieneś się cieszyć, koparka byłaby non stop w akcji :mrgreen:

: 13 mar 2012, 0:41
autor: Wojtek
Robota jest zawsze, ale jak bym szedł do urzędu to wiedziałbym, że oni mi pomogą a nie z pełną premedytacją zaszkodzą. :-?
Dzisiaj byłem zarejestrować Łukiego puszkę, no myślałem, że mnie szlag trafi :-x
Auto było kupione od niespełna 18-to latka i jego ojca (współwłaściciel) paniusia powiedziała, że musi być rozprawa przed sądem rodzinnym, bo to mienie niepełnoletniego :shock:
Dopiero jak powiedziałem, że zabieram dokumenty i syn będzie jeździł na starym dowodzie to babsztyl wyszedł za nami i ostatecznie z łaski powiedziała, że zarejestruje, ale musi się na umowie podpisać jeszcze matka tego młodego :shock:
To raz Sąd Rodzinny a za chwilę podpis mamy- totalna uznaniowość tej bandy :-x

Ja bym ich karał za najmniejsze przewinienie, ale tylko na niekorzyść petenta -tak by się nie bali pomagać . ;-)

Urzędnicy mają być dla ludzi a nie odwrotnie :idea:

: 13 mar 2012, 9:10
autor: Łasica
też miałem raz przygody z rejestrowaniem auta. rejestrowałem na moją mamę samochód który był wcześniej w firmie jako środek trwały, firma w miedzyczasie kiedyśtam zmieniła rodzaj działalności z jakieśtam spółki na jakąśtam. w urzędzie chcieli ode mniew szystkie dane firmy łącznie z KRS'ami, jakimis oswiadczeniami majątkowymi, wszystkimi informacjami na temat wspólników no masakra, zbierałęm te dokumenty chyba tydzień będąc prawie codziennie w urzędzie i co chwile czego innego im "niby brakowało". w końcu uzbierał się chyba 5-centymetrowy stos papierów :|
już nawet byłem u naczelnika który bo chyba godzinnej batalii również odesłał mnie z kwitkiem :/ tegoż samego dnia wychodziłem z urzędu bo znowu "czegoś bardzo ważnego" im brakowało i spotkałem koleżankę z liceum, która jak się okazało pracuje w kancelarii pomagającej rejestrować pojazdy. ona wzieła ode mnie te papiery, poszliśmy bez kolejki do jakiegoś pierwszego lepszego okienka, po czym babka w okienku wzieła te papiery, poszła z nimi do tego samego naczelnika u którego ja byłem 10 minut wcześniej z tymi samymi dokumentami i w ten cudowny sposób auto było zarejestrowane :shock: