Po niespełnione marzenia... [Maroko 2014]

Trasy, przygotowania, wspomnienia
Awatar użytkownika
Neno
Posty: 756
Rejestracja: 06 lis 2011, 7:05
Lokalizacja: Zambrów
Kontakt:

Bajros pisze: Neno, dlaczego w maroku EnJoy ma seryjną kanapę? Zamiast swojej przezswiat.eu ?
Szkoda mi jej było ;)
Ta też pewnie pójdzie do obszycia i dostanie napis, z tym , że tu zostawię oryginalny kształt - lepiej nadaje się na OFF, tamta będzie na wypady asfaltowe.
+ za spostrzegawczość !
marider
Posty: 339
Rejestracja: 22 paź 2012, 13:40
Lokalizacja: Bialystok

Niezłe obrazki. A za wciśnięcie S.O.S'u pewnie i tak dostałbyś zwrotny sms z MSZ'tu pt. "radź sobie sam, powodzenia!" nawet gdyby dostali fotkę czy jakiś film od zamaskowanych lokalesów z 'kałachem' opartym o głowę. Gromu aż tak daleko nie wysyłają ;)
Awatar użytkownika
Neno
Posty: 756
Rejestracja: 06 lis 2011, 7:05
Lokalizacja: Zambrów
Kontakt:

Za przycisk SOS odpowiada właściciel GPS SPOT, amerykańska firma. Oni pokrywają koszty akcji. Mój plan taryfowy - to max, chyba 200.000$. Lipy chyba by nie było, myślę, że taka firma nie mogła by sobie na takie coś pozwolić. Nie wiem jak to działa ale wydaje mi się, że akcję prowadza najbliższe oddziały a potem amerykanie z nimi jakoś się rozliczają jedynie. Inaczej - byłoby to bez sensu.
Obym nigdy nie musiał tego sprawdzać!
Awatar użytkownika
Neno
Posty: 756
Rejestracja: 06 lis 2011, 7:05
Lokalizacja: Zambrów
Kontakt:

Ekipa podzielona na 3. Tego w planach nie było ;)
Kontakt z chłopakami z mojej grupki mam przez Jacka, który chyba jako jedyny ma coś na koncie w telefonie. Dzwoni do mnie, przekazuje wieści chłopakom dalej. Mają gdzieś na mnie czekać. Oby.

Obrazek

Wyjeżdżam ze swojego skrótu na krajowa drogę, zaczyna się świetna nawierzchnia, kończą się za to wspaniałe widoki.
Żar leje się z nieba. Wolę jednak to niż deszcz.
85km/h, 5ty bieg i wsłuchuję się w bardzo wyraźny szum opon.
Czas ucieka. Trochę zaczynam się stresować tym, że ktoś na mnie czeka. Przyspieszam.

Obrazek

Do Taty dojeżdżam na resztkach paliwa. Kupuję też doładowanie i mam już kontakt z chłopakami.
Konkretnie z Darkiem bo Dominikowi chyba karta sim się popsuła. Ogólnie z tymi telefonami w Maroku to jakoś tak dziwnie. Niby tanio, ładujesz za 10-15zł, dostajesz SMSa ile to tam za free dostajesz w zamian, ile to w promocji. 100MB, 100 SMSów, 1,5h rozmów, Facebook za darmo i mimo, że korzystasz tylko z połączeń w tej samej sieci, po 3 dniach nie masz już nic... Lipa.

Nie zatrzymuję się nawet na chwilę, w końcu po 70km takiej jazdy , w połowie ostatniego odcinka robię mikro przystanek - 3 zdjęcia, łyk wody i jazda dalej.

Obrazek

Obrazek

N12ką dojeżdżam do Foum Zguid, tu czekają na mnie chłopaki i ...dziewczyna ;)
Od jakiegoś czasu miałem kontakt z Piotrem, który ze swoją druga połówką wybrali się w trip po Maroku - Burgmanem! I nie tak jak my cieniasy, na przyczepce. Dojechali na kołach i na kołach zamierzali wrócić. Tyle, że oni mieli czas... aż przemilczę ile!

Cieszę się na to spotkanie.
Wjeżdżam do miasteczka, mijam bar w którym siedzą, pozdrawiam ręką i zgodnie z umową lecę zatankować - by nie opóźniać startu.
Naklejeczka i wracam do nich.

Obrazek

Szybkie przywitanie, szybki plan i ustalamy, że nie ma co dziś dalej jechać, bo dalej wszystko zalane, drogi pozamykane.
No przecież na darmo tyle nie czekali by się poznać i pożegnać od razu!
Hmmm.... chyba wiem co mają na myśli ;)
Człowiek nie wielbłąd.

Obrazek

Jedziemy więc na kemping. Postanawiamy zanocować na tym najbardziej oddalonym od centrum. Jest najtańszy :D i co dla nas ważne usytuowany tuż obok drogi, którą jutro mamy zamiar opuścić Foum Zguid.

Nim stanęły namioty nam już huczało w głowach. W końcu spotkaliśmy się z zacną ekipą!
Po dłuższej rozmowie przy kieliszkach okazuje się, że Piotr to bardzo barwna postać, ma za sobą kilka ciekawych wypraw skuterowych (głównie 50ccm) i mnóstwo planów.
Dla ciekawych:
https://www.facebook.com/pages/Wyprawy- ... ts&fref=ts

No cóż... a dalsza część wieczora to w wielkim skrócie.... kilka kółek lokalną maszyną, mała awaria, poszukiwanie alkoholu, burza piaskowa, deszcz, chłód... ciemność.
I nieostre zdjęcia ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

To był zdecydowanie udany dzień.
cdn.

Obrazek
Awatar użytkownika
Neno
Posty: 756
Rejestracja: 06 lis 2011, 7:05
Lokalizacja: Zambrów
Kontakt:

Mimo, że wczoraj położyliśmy się dość późno to wstajemy o normalnej porze.
Czyli jest 9 :D
W końcu to wakacje!

Szybko przyrządzamy śniadanie, prysznic, zbieramy pranie.
Kawa, foty.... te jak widać jeszcze nieostre, zresztą podobnie jak my ;)

Obrazek

Powoli jednak wraca wszystko do normy.

Obrazek

Zaczynamy się zbierać. Nim my zaczęliśmy - Paweł z Agnieszką byli już gotowi do drogi...

Obrazek

Jakieś 30 minut potem ruszamy i my. A może 60minut później... Ważne, że już było ciepło ;)
Za 800m szlaban.

Obrazek

Narada. Trzeba pokazać gdzie i którędy chcemy jechać - od tego zależy czy nas puszczą czy... trzeba będzie objechać szlaban szeroki łukiem.
Decyzja jest jedna - nie ma przejazdu. Za 60km jest przeszkoda nie do przejechania. Puścili już kilka załóg i wszystkie wróciły. Terenówki, motocykle, quady - wszystko wróciło.

- A z Polski ktoś próbował ? - pytamy
- No nie.
- A kiedy te załogi wracały ?
- Wczoraj, a w nocy przecież padało - przekonują nas nadal by sobie darować

Strach i niepewność w oczach chłopaków.
No dobra... nie będę ściemniał . Daro - stary endurowiec - prawie usnął ;)

Obrazek

Do przekonania został tylko Dominik więc mu wmawiam, że no kto ma dać radę jak nie my ? No przecież musimy szlak przetrzeć reszcie, bo do wiosny nikogo już nie puszczą.
Ekipa sterująca pracą szlabanu jednak się ugina.

Obrazek

Ruszamy!
Oczywiście zdajecie sobie sprawę, że dzisiejszy odcinek doleci tylko do 60go kilometra... ? ;)
Jedziemy!
Daleko nie ujeżdżamy.
Jest cień, są nerwy.... jest papierosek na rozluźnienie ;)

Obrazek

Upewniamy się, że mamy wodę, paliwo, coś na ząb, że baterie w GPS Spot działają - w końcu możemy tam zostać na "kilka" dni.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Podnieceni przygodą, jaka niewątpliwie gdzieś tam na nas czeka, tniemy ile tylko dają radę zawieszenia naszych motocykli, na ile tylko pozwala nasza fantazja... czyli tak jakoś 70-90km/h :D

Obrazek

Obrazek

Obrazek

O zdjęciach czy materiale video nikt nie myśli stąd i relacja uboga w obrazki.
A szkoda! Bo trasa naprawdę urocza!

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
Neno
Posty: 756
Rejestracja: 06 lis 2011, 7:05
Lokalizacja: Zambrów
Kontakt:

Jedziemy dalej:

Obrazek

Obrazek


Dojeżdżamy do 60go kilometra.
Jest przeszkoda. Kamieniste dno koryta okresowej rzeki, szerokie na 50-70m. Wszystko ok, tylko, że przeszkodą miała być własnie woda, a tu jej po prostu brak. No nic. I tak nie wygląda to ciekawie - lepiej w tym korycie się nie zatrzymać, o upadku aż strach pomyśleć.
Czekamy kilka chwil bo brak Dominika.
- Pewnie został u kolesia na herbatce - oznajmiam, bowiem chwilę przed owym korytem rzeki był dom, gdzie rodzinka zapraszała nas na herbatę.

Ustalamy, że jako, jako ten zdrowy (czyt. nie połamany) ale mniej "jeżdżący" w terenie ruszę pierwszy i po prostu na drugim brzegu dam znać czy mają jechać tędy czy szukać innej drogi. Z dusza na ramieniu przejeżdżam ów odcinek ale macham rękoma (za daleko by krzyczeć) by jednak odpuścili ten odcinek drogi, poszukali łatwiejszego - nie ma co ryzykować. Ja zostaję Darek wraca szukać Dominika. Woda, fotki, batonik.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zabawa nawigacją. Nosz... mija ponad 15minut.
Wqrwienie me sięga zenitu. Ale na spokojnie, jeszcze poczekam. No przeciez jak by się coś złego działo to by przyjechali, przynajmniej jeden. Pewnie by zadzwonili. Na pewno tyle czasu zajmuje im szukanie łatwiejszej drogi. na 100% !
Dla rozluźnienia focę okolicę :

Obrazek

Obrazek

Nie wiem , pewnie gdzieś po 25 minutach jednak nie wytrzymuję! Wracam i ja. Tyle, że jestem sam i na pewno nie zaryzykuję powrotu tą samą ścieżką pamiętając ile strachu najadłem się jadąc w obecnym kierunku. O nie nie nie! Nie ma mowy!
Lawiruję troszkę pomiędzy kamieniami, w dole rzeki i znajduję w końcu łatwiejszy przejazd. Dojeżdżam do domu na skraju niczego a tam w najlepsze, w cieniu, przy herbatce chłopaki sobie leżą.... biesiada pełna gębą! Myślałem, że ich powystrzelam!
To ja na słońcu, w 38*C.... ręce opadły.

Okazało się, że w Tenerce padł akumulator i mógłbym sobie tam, za rzeką, nawet namiot rozbić a nie przyjechali by. No bo przecież ja muszę pchnąć ją ;)
Pchamy. Zapala. Za 3cim razem ale zapala.
- Będzie dobrze, będzie dobrze - myślę jednocześnie poganiam chłopaków bo droga przed nami długa a już mocne popołudnie mamy, w dodatku czeka na nas ten nieszczęsny 60ty kilometr do przejechania...

cdn.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jak widać zasięg był ;)
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
Kobial3k
Posty: 60
Rejestracja: 15 lip 2014, 21:23
Lokalizacja: Przemyśl

Z każdym postem coraz bardziej wciąga ta opowieść
Peugeot jetforce 50 >> Yamaha xt660x
Obrazek
Awatar użytkownika
bonzo
Posty: 3181
Rejestracja: 23 lut 2009, 0:34
Lokalizacja: Tarnów
Kontakt:

38st. dobra temperatura do walki w terenie ;) Miał ktoś problemy z odwodnieniem? Widzę camelbagi sprawdzają się?
"Podczas dobrej jazdy na motocyklu przeżywasz więcej w ciągu 5 minut niż niektórzy ludzie przez całe swoje życie."
Awatar użytkownika
Neno
Posty: 756
Rejestracja: 06 lis 2011, 7:05
Lokalizacja: Zambrów
Kontakt:

bonzo pisze:38st. dobra temperatura do walki w terenie ;) Miał ktoś problemy z odwodnieniem? Widzę camelbagi sprawdzają się?
Camelbag dla mnie to zło - za gorąco w plecy ;)
Koledzy - zachwyceni tym wynalazkiem. ja tam po prostu zatrzymywałem się co jakiś czas na zdjęcia i wtedy popijałem wodę. jak bym jechał na czas - też bym sobie takie coś sprawił a tak, rekreacyjnie... na plecach już wolę mieć wtedy plecak z aparatem - choć w Maroku, własnie przez te temperatury - zrezygnowałem z niego.

Co do dowodnienia - problemów nie było ale w weekend ogladałem pewein ciekawy filmik z naszego wyjazdu w którym cochwila padało
- Ku*** mam dość
- Ku*** dalej nie jadę
itd. :)

Jakbym wiedział - zroblibyśmy przerwę... Coś czuję, że to stąd była ta herbatka ;)
Awatar użytkownika
Neno
Posty: 756
Rejestracja: 06 lis 2011, 7:05
Lokalizacja: Zambrów
Kontakt:

Po wyjaśnieniu sobie tego, co nam leży na sercach, ruszyliśmy dalej ;)
A dalej było ciężko.
Upał i znużenie, zmęczenie i... upał:

Obrazek

Obrazek

Przed nami było też sporo kluczenia po pustyni, między rozlaną wodą aż w końcu wjechaliśmy w taki powierzchniowo wyschnięty odcinek. Ta przeszkoda zatrzymała nas na dłużej, sporo dłużej. Przednie koła w obydwu Tenerkach zakleiły się i zakończyło się to glebami oraz niemożliwością wyjechania o własnych siłach. Choć... Dominikowi się udało, miał najbliżej do końca tego błotka - nie poszedł środkiem ;)
EnJoy przeszedł po tym bez zająknięcia!
Zobaczywszy, że koledzy nie dają rady pojechałem sobie na herbatkę i poleżeć w cieniu ;)
Żart.
Wróciłem i po 30-40 minutach walki uzupełnialiśmy już zapasy wody w naszych organizmach, stojąc na brzegu tego czegoś. Był pot ale i kupa fajnej zespołowej zabawy, czyli to co mali chłopcy lubią najbardziej. Woda, piasek i zabawki ;)
Ja z Darkiem byliśmy tak zaaferowani całą tą sytuacją, że nie mamy nawet jednego zdjęcia, te poniżej pochodzą ze zbiorów Dominika - też miał czas tylko na dwa pstryki, a szkoda!

Obrazek

Obrazek


Czas leciał a kolejne przeszkody czekały.
Tu rzeka z kamienistym dnem, głęboka (w najgłębszych miejscach) tak pod kolana - nic nie widać i efektem gleba pierwszego. Tenerka cała mokra, sakwy i ich zawartość również. Na szczęście było na tyle płytko, że nie było mowy o zassaniu wody. Darek też bez strat choć mocno zmęczony! Szacun - przypominam, że Daro cały czas jedzie z "usterką" barku - ładując w siebie spore dawki znieczulających pastylek.
Reszta, jak widać na zdjęciach, już się asekurowała więc się udało. Gleby były potem, tuż za rzeką ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kolejna przeszkoda to piaski pustyni i zbliżająca się noc.
Głosowanie na nocleg pod wydma skończyło się wynikiem 2:1 dla oddalonego campingu i tym sposobem lądujemy na półwyspie....
Zalani z 3 stron wodą rozbijamy swoje namioty na miękkim piaseczku cały czas monitorując poziom wody, w obawie przed zalaniem ( w oddali, w górach burza!!).

Nasz los podzieliła grupka Hiszpanów na lekkich maszynach. Byli na lekko.
Dominik nawet wyszedł z inicjatywą zamiany namiotu na butelkę whiskacza ale nie wyszło... ;(
Jacyś tacy dziwni byli, wystraszeni. A my żyliśmy swoją przygodą!

Tymczasem o poranku stan wody...
Obrazek

cdn.
Awatar użytkownika
Neno
Posty: 756
Rejestracja: 06 lis 2011, 7:05
Lokalizacja: Zambrów
Kontakt:

Po ciężkiej nocy (stres, że nas zaleje) budzimy się jednak w zajebistych nastrojach.
Namiot, motocykl, niepewność, "turystyczna" na śniadanie a dookoła przestrzeń - tak wg nas smakuje przygoda.
Pójście "za pobliską górkę piachu" cieszy zupełnie jak by się siadało gdzieś na biegunie na podgrzewaną deskę. Aj... co ja tu będę opowiadał.
Jest nam tak błogo, że aż nie chce się jechać dalej.
Marudzimy. Nawet nie gadamy ze sobą. Każdy zajęty swoimi myślami podziwia otaczającą nas przestrzeń. Chwilo - TRWAJ!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W końcu ruszamy. Wizytę w Mhamid odpuszczamy, trzeba gonić pozostałą część ekipy.
Do asfaltu dojeżdżamy na przełaj. Cel: woda, paliwo, jakiś prowiant i znów zjechać jak najdalej od cywilizacji.
jako, że mam najmniejszy zbiornik, zabieram jeszcze 2.25L benzyny w butelkę po Coli. Zawsze to 50km mniej pchania ;)
Kierunek Merzouga!

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Robimy zakupy i próbujemy ruszyć dalej. Drogi zalane ;(
Kluczymy po miasteczku.

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Kilka km dziwnymi dróżkami, potem chwila asfaltu i zjeżdżamy w boczną drogę.
Szlaban, checkpoint, kontrola paszportów, pytania, odpowiedzi, zdjęcia...
Jazda!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nim dotrzemy do pustynnych odcinków musimy pokonać kilka takich "łańcuchów" górskich.
Droga do najprostszych nie należy, cieszy jednak, że jakaś w ogóle jest!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


W końcu mamy ten etap za sobą. Kolejna, pustynna część zaczyna się kolejnym checkpointem.
Awatar użytkownika
Neno
Posty: 756
Rejestracja: 06 lis 2011, 7:05
Lokalizacja: Zambrów
Kontakt:

Popołudnie, twarde kamieniste ścieżki w górach ostro dają w kość. Nie tylko nam, EnJoy prawie gubi narzędziówkę.
Dziś wiem, że to wina odkręconej od wibracji śruby - akurat tam nie dałem kleju na gwint.

Obrazek

Obrazek

Trytki w ruch i można jechać dalej.
Co chwilę jednak postój i kontrola.
Zostaję w tyle jednak nauka nie poszła w las! Chłopaki czekają na mnie, Dominik wręcz nie odpuszcza mnie na krok!
Z jednej strony cieszę się, z drugiej jestem wkurzony na siebie, że opóźniam ekipę.

Gdzieś na skraju gór i pustyni jest takie miejsce, gdzie Darek rozmarzył się...

Obrazek

Obrazek

A, że człowiek nie świnia i czasem się umyć musi...

Obrazek

Tak naprawdę ową wodą myjemy zachlapane błotem chłodnice naszych motocykli i ruszamy dalej.
Z tego popołudnia, z dalszej drogi pamiętam jedynie przestrzeń, wysoką temperaturę, shimę przy 130km/h, która nieomal wysadziła mnie "z fotela" i wspaniałe widoki. Aaaaa i jedno drzewo, nawet z cieniem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zaczyna się robić płasko.
5ty bieg, łycha.
Jedziemy jeden obok drugiego by sobie w oczy nie kurzyć, na tyle daleko by w razie gleby jeden nie zrobił krzywdy drugiemu. cały czas kontrola.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jakieś 2h przed zmierzchem dojeżdżamy do kempingu, tam podejmujemy decyzję, że na dziś wystarczy. Nie mamy się gdzie spieszyć bowiem ekipa asfaltowa odpuściła jednak wydmy, ku którym podążamy. Schodzi z nas ciśnienie - zwalniamy tempo.

Obrazek
Awatar użytkownika
Neno
Posty: 756
Rejestracja: 06 lis 2011, 7:05
Lokalizacja: Zambrów
Kontakt:

Obrazek

Targujemy dobrą cenę i zostajemy. W oczekiwaniu na obiadokolację rozbijamy namioty, robimy pranie, gaworzymy z właścicielami obiektu w którym jesetsmy jedynymi gośćmi. Jest kameralnie.

Obrazek

Obrazek

Zanim ruszę z aparatem na pobliską wydmę mija jednak chwila czasu...

Obrazek

Szybkim krokiem ruszam w drogę bowiem słonko bardzo szybko zachodzi. Do wydmy mam jakieś 600-700m.
Ruszam na lekko, bez latarki, telefonu, nawigacji...
Mam tylko aparat - bez lampy błyskowej ;)
Awatar użytkownika
Neno
Posty: 756
Rejestracja: 06 lis 2011, 7:05
Lokalizacja: Zambrów
Kontakt:

Wychodzę z Campu, mam tylko jedną baterię więc nie szaleję ze zdjęciami:

Obrazek

Obrazek

Miejscowy burek i jego buda:
Obrazek

Obrazek

Omijam mury i szybkim krokiem zmierzam ku najwyższej wydmie w okolicy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Słonko jest już naprawdę nisko. Zaczynam biec. Co chwilę postój na fotkę, uspokojenie oddechu, strzał i biegnę dalej.

Obrazek

Widok na nasz "ośrodek":
Obrazek

i jego otoczenie:
Obrazek

Obrazek

Do szczytu jeszcze daleko a ja opadam z sił.
Ta praca za biurkiem nie idzie mi na dobre...

Obrazek


W końcu jestem, zdążyłem!
Obrazek
Awatar użytkownika
Neno
Posty: 756
Rejestracja: 06 lis 2011, 7:05
Lokalizacja: Zambrów
Kontakt:

Cierpliwie czekam na zachód, barwy okolicy, cienie, zmieniają się z minuty na minutę.
Aparat przy oku, kręcę się dookoła, co chwilę słychać klepnięcie migawki.
Kadr za kadrem, scena za sceną. Kradnę te widoki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Balans bieli szaleje ;) ja też. Ta feria barw!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na dole wydmy melduję się już w kompletnych ciemnościach... Mniej więcej wiem gdzie iść, pytanie tylko czy wiem mniej, czy więcej... Niby niedaleko ale cholera.... nic nie widać, nic nie słychać. Bardzo nieprzyjemne uczucie.
Idąc zapamiętałem tylko, że była jakaś dróżka wyjeżdżona przez auta, kilka drzewek oddalonych od siebie o kilkadziesiąt metrów, powinienem je teraz zostawić po prawej stronie.
Idę.
Wiem, że mają agregat, powinno zaraz coś zabłysnąć.
Stoję, czekam - lepiej tak niż pójść w złym kierunku.
5 minut później zapala się żarówka- ledwo ją widać ale wyznacza mi kierunek. Ruszam.
Co ciekawe - dźwięk agregatu słyszę dopiero jak dostrzegam mury!
Jestem.
Minęło chyba z 1,5h albo i dłużej a obiadu jak nie było - tak nie ma.
Chłopaki nawet zaczęli się o mnie martwić...

cdn.
ODPOWIEDZ