Maroko do poprawki czyli MoroccOOFF 2015

Trasy, przygotowania, wspomnienia
Awatar użytkownika
Flaw
Administrator
Posty: 3618
Rejestracja: 07 wrz 2008, 20:19
Lokalizacja: Chorzów
Kontakt:

A Neno dopiero (albo aż) na Gibraltarze http://przezswiat.eu/?page_id=50
Będę Was śledził - powodzenia!
h e d o n i z m
Awatar użytkownika
Herflick
Posty: 1676
Rejestracja: 19 lip 2009, 20:31
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Raczej aż. Do Tarify rzut beretem, a tam prom płynie co 2h.
Ehh moje ukochane okolice :)
Jestem "nieumi" i o tym wiem, o tym wiem, że jestem "nieumiem"
Awatar użytkownika
remi
Posty: 141
Rejestracja: 21 maja 2012, 13:55
Lokalizacja: bartoszyce
Kontakt:

Pozdrowienia z Sidi Ifni. Jest super. Ekipa jest świetna a trasy off niesamowite. Asfalty z reszta tez :) Problemow brak a tylko przygody :). Zdjęcia i filmy będą świetne. Na aparacie ponad tysiąc a to dopiero połowa wyjazdu.
Awatar użytkownika
remi
Posty: 141
Rejestracja: 21 maja 2012, 13:55
Lokalizacja: bartoszyce
Kontakt:

Wróciłem :)
Jak było? Opiszę w relacji ale już teraz mogę głośno powiedzieć że było super. Maroko jest niesamowite w swojej różnorodności. Zaliczyliśmy chyba każdy rodzaj nawierzchni. Były upały i mrozy, były pustynne piaski i śnieżne góry. Przygód nie brakowało. Były emocje i chwile zadumy. Było rewelacyjnie.
Jak tylko ogarnę zdjecia i filmy, ruszam z relacją.
Obrazek
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
remi
Posty: 141
Rejestracja: 21 maja 2012, 13:55
Lokalizacja: bartoszyce
Kontakt:

Najwyższa wydma Erg Chebbi zdobyta :) Jak dla mnie emocje na maxa. Podejście zajęło nam sporo czasu. Szczegóły wkrótce.
film
Awatar użytkownika
Flaw
Administrator
Posty: 3618
Rejestracja: 07 wrz 2008, 20:19
Lokalizacja: Chorzów
Kontakt:

Czekam 8-)
h e d o n i z m
krzysiek75
Posty: 36
Rejestracja: 11 lut 2015, 16:28
Lokalizacja: Dzierżoniów

Dawaj dawaj :-D
OSU!
Awatar użytkownika
remi
Posty: 141
Rejestracja: 21 maja 2012, 13:55
Lokalizacja: bartoszyce
Kontakt:

Początek...
jazda autobusem minęła bardzo szybko i gładko. W autobusie nawet kawka w cenie biletu.
Modlin przywitał mnie mgłą. Na lotnisku szybko znalazłem Grześka a raczej to on mnie wypatrzył.
Na tablicy przylotów i odlotów pojawiły się informacje opóźnionych i odwołanych samolotach. Nasz startuje w południe więc siedzimy z nadzieja ze mgła się rozwieje. Po odprawie dostaje sms-a od Ernesta. Ma problemy na granicy i muszę mu wysłać nasze bilety najlepiej potwierdzone pieczątką z lotniska. Jest trochę zamieszania żeby cofnąć się przez wszystkie bramki do poczty gdzie ma być faks. Niestety nie ma tam takiego urządzenia i co gorsze nie znajduje go na dostępnej części lotniska. Może gdzieś maja ale nie chcą udostępnić. Do wylotu zostały minuty. Wpadam na pomysł żeby kolega w Bartoszycach wydrukował karty pokładowe' podbił swoją firmową pieczątką i przefaksował. Udało się. Wsiadamy do samolotu i za niecałe dwie godziny lądujemy we Francji.

Obrazek
Szybko znajdujemy resztę ekipy , która koczuje od rana w pobliskim parku. Nie udaje mi sie od razu zapamiętać wszystkich ksyw ale jedna szybko utkwiła mi w pamięci. Sub, bo ciągle gdzieś znika i co chwila ktoś pyta gdzie on jest. Towarzystwo mocno zmęczone. Czekamy na odprawę biletowa, czas mi leci szybko.

Odprawa.
Wbijamy się po odprawie do bezcłowego- litr Finlandii i nagle zaczynamy się świetnie rozumieć. Z udziałem technologii dzisiejszych czasów lot mija szybko.
Obrazek

Jestem w żywiole, mimo tego ze tęsknię już za dziewczynami. Cos czuje ze ten wyjazd będzie przygodą, żebym tylko wrócił w jednym kawałku
Lotnisko w Marrakeszu zaskoczyło mnie bardzo pozytywnie.
Obrazek

Czysto i ładnie. Jest ciepło chociaż godzina już późna. Po wyjściu z lotniska zaczynamy szukać taksówki na kemping. Okazuje się że jest on dosyć daleko. Taksówkarze nie chcą wziąć więcej niż trzy osoby do auta i za każde trzeba zapłacić 200 dirhamów. Oczywiście to o wiele za dużo bo na nasze to 80 zł. Odchodzimy a taksówkarze idą a potem jadą za nami.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ostatecznie wytargowaliśmy trzy taksówki za 240. Podobno super cena. Docieramy na kemping. Szybkie rozstawienie namiotu i idę spać. Niektórzy śpią w śpiworach pod gołym niebem.
Awatar użytkownika
remi
Posty: 141
Rejestracja: 21 maja 2012, 13:55
Lokalizacja: bartoszyce
Kontakt:

dzień pierwszy
Obrazek

Budzimy się dosyć wcześnie i już po 8 zaczyna się pakowanie. Do zrobienia mamy bardzo dużo bo trzeba zdjać motocykle z lawety, rozpakować graty i spakować z powrotem na motocykl.

Obrazek
Jednak najpierw śniadanko, pyszna jajecznica i kawa.

Obrazek

Obrazek
Obrazek
W międzyczasie rozglądam się po kempingu i trzeba przyznać ze standard ma bardzo wysoki. Nie brakuje nawet basenu. Jest sporo kamperów na francuskich numerach. Nie spieszymy się i jest czas żeby wysłać maile i nawet wypić małe piwko.

Obrazek
Ruszamy niespiesznie dopiero około 13. Po kilku kilometrach koledzy z przerażeniem machają do mnie żebym się zatrzymał. Podobno się pale :). Okazuje się ze nie mam oringu na korku od oleju. Możliwe że zgubił się przy wymianie albo sprawdzaniu i olej wywala na kolanka co powoduje niezła zadymę. Ratuje się na szybko taśma izolacyjną. Zdawało mi się ze pakowałem jakieś oringi tylko nie wiem gdzie są. Na razie taśma jest ok a olej tylko delikatnie się sączy. Jedziemy dalej. Motocykl prowadzi sie fatalnie. Na nowych kostkach pływa po całej drodze jakby miał luźne koła. Nie chce mi się aż wierzyć że tak źle jest od opon ale inni też tak mają i podobno jak się przytrą to będzie lepiej. Nie da się jechać szybciej niż 90 km/h. W centrum miasta znowu stajemy. Teraz pali się honda xr Gucia a dokładniej jakaś osłona. Trzeba rozebrać motocykl i zrobić z tym porządek. Szukamy kantoru i tam zarządzamy dłuższy postój.
Obrazek
Obrazek


Jest gorąco. Termometr pokazuje 30 stopni co bardzo mi sie podoba. Ernest z Pajdą idą wymienić kasę. Gucio rozbiera moto a reszta się kręci i pilnuje motocykli. Jest fajnie. W pobliżu mamy nawet monopolowy :)
Obrazek

Wszystko powoli mamy ogarnięte. Dokupujemy trochę wody i naklejki Morroco :) +10 do wyglądu motocykla.
Obrazek

Za miastem dotankowujemy motocykle i kierujemy sie w stronę gór. Po kilkudziesięciu km zjeżdżamy z asfaltu i zaczyna się przygoda. Jedziemy pięknymi wąwozami a w oddali co jakiś czas pojawiają sie ośnieżone szczyty. Droga jest jak dla mnie dosyć trudna ale mimo kilku niegroźnych wywrotek jedzie mi sie bardzo dobrze. bagaż jest świetnie rozłożony i umocowany. Rogal spisuje sie świetnie. Niski środek ciężkości pozwala w miarę dobrze balansować motocyklem. Cieszy mnie też to ze daje rade sam go podnieść bez problemu. Powoli zaczynamy się rozglądać za noclegiem. Znajdujemy piękną polankę nad potokiem z piaszczystą plażą i otoczona pionowymi skałami. Woda szumi bardzo głośno a widoki są niesamowite.
Obrazek
Obrazek


Jest super. Bawimy sie w "kto podjedzie bliżej namiotu" i robimy foty.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Rozpalamy ognisko a w międzyczasie szybko sie ściemnia. Wszyscy są zadowoleni i nikt nie marudzi. Mimo niewielu przejechanych kilometrów. Rozpoczynamy nocne Polaków rozmowy przy magicznym napoju z plastikowej butelki. Nie trwają długo bo część juz o 22 znika w namiotach. Najdłużej zostaje ja i Herni ale ognisko powoli dogasa więc czas i na nas. Szum potoku usypia mnie szybko
Awatar użytkownika
remi
Posty: 141
Rejestracja: 21 maja 2012, 13:55
Lokalizacja: bartoszyce
Kontakt:

Budzę sie wcześnie, jest chłodno żeby nie powiedzieć zimno. O godzinie 6.30 dopiero zaczyna sie robić szaro.
Pora wstawać, pora na nowa przygodę!
Dzień drugi.
Wstajemy na spokojnie. Miejsce jest piękne. Mamy czas na foty i śniadanko na bogato. W menu jest podsmażona na oliwie kiełbaska i fasolka z puchy.
Obrazek

Obrazek

Powoli się pakujemy i wyjeżdżamy na drogę. Jedziemy dalej górską drogą. Nie jest trudna, chociaż momentami trafiają się spore kamienie. Trochę mi przypomina drogę do Theth w Albanii. Widoki są piękne chociaż nie robią jakiegoś specjalnego wrażenia. Po prostu piękne góry. Droga prowadzi do wioski gdzie niestety się kończy. Niestety ulewne deszcze zerwały mnóstwo dróg w Maroko. Na równinach zerwana droga to nie problem ale w górach to przeszkoda nie do pokonania naszymi motocyklami. Może dałoby się przejechać ale to za duża strata czasu i spore ryzyko. Robimy trochę zdjęć i wracamy tą samą drogą aż do asfaltu.
Obrazek
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Robimy sporą dojazdówkę asfaltem ale nie narzekam, widoki są piękne a droga kręta jak to w górach. Stajemy w trochę większej wiosce na popas i małe zakupy. Kawka w barze i szybkie znajomości. Lokales wrzuca je od razu ze swojego telefonu na Suba „srajbuka”.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Ruszamy niespiesznie w poszukiwaniu fajnych odcinków poza asfaltem. Dojeżdżamy do miejsca gdzie można zrobić spory skrót ofem. Oczywiście zjeżdżamy bardzo chętnie. W pewnym momencie widzę Transalpa Herniego leżącego na boku z przednim kołem na olbrzymim głazie. Okazało się że zaliczył niezłą glebę. Skończyło się szczęśliwie bo ochraniacze zrobiły robotę. Dojeżdżamy do miejsca gdzie droga znowu jest zerwana i tylko wąska ścieżka prowadzi nad przepaścią. Część od razu rezygnuje i wraca do asfaltu. Lokalne dzieci twierdzą że dalej droga jest dobra więc ryzykujemy. Dla mnie to ogromne wyzwanie bo na skałach nie sięgam w ogóle nogami do ziemi. Jakoś mi się udaje, odjeżdżamy kawałek zjeżdżając ze stoku po kamieniach i okazuje się że ta droga jest ślepa. Jestem wściekły, podjazd po głazach pod górę to dla mnie masakra. Zostaję sam na dole bo reszta długonogich jakoś się wdrapuje. Ja walczę balansując jak w trialu a dzieciaki mają ze mnie niezły ubaw. Nie wiem jakim cudem ale udaje mi się wjechać. Na powrocie Sub wywala motocykl nad samą przepaścią, robi mi się gorąco na sam widok. Cały ten „skrót” był zupełnie bez sensu ale przygoda i emocje bezcenne. Niestety nie dałem rady zrobić zdjęć. Liczę że Ernest szybko dośle mi foty z tej akcji.
Potem znowu asfalty, jedziemy ostro pod górę.
Obrazek
Obrazek

Droga jest bardzo kręta a widoki piękne. Na jednym z zakrętów kilkadziesiąt metrów przede mną ciężarówka prawdopodobnie bez hamulców wypada z drogi, wpada do koryta okresowej rzeki i uderza w ścianę. O mały włos a zmiotła by mnie jak muchę. Jest pełna owiec i ludzi na dachu. Wszystko to rozsypuje się po okolicy. Kabina jest zgnieciona ale wygląda jakby wszyscy z niej wyszli. Próbuję pytać czy mogę pomóc, czy ktoś jest w środku ale oczywiście bariera językowa ogranicza komunikację do zera. Widzę że miejscowi traktują mnie jak ciekawskiego turystę i delikatnie odpychają. Mimo chęci nie mam jak pomóc. Pytamy tylko czy zadzwonili po pomoc i odjeżdżamy żeby nie zgubić reszty ekipy, która pojechała przodem. Dalej jadę już bardzo ostrożnie i zachowawczo. Takie wypadki są tu chyba na porządku dziennym. Pod koniec dnia zjeżdżamy z asfaltu w poszukiwaniu noclegu. Znajdujemy fajne miejsce nad potokiem, chociaż w pobliżu jest jakaś osada.
Obrazek

Rozbijamy namioty z postanowieniem że nie pijemy i wcześnie idziemy spać ale zmieniamy zdanie. Impreza tak się rozkręca że rotopax zostaje komisyjnie otwarty. Nawalamy się jak dzikie świnie, nie brakuje śpiewów i wygłupów. W euforii postanawiam że muszę się wykąpać w potoku. Wchodząc potykam się na kamieniach i wpadam do płytkiej wody. Nic się nie dzieję ale trochę się opiłem. Spodziewam się konsekwencji w postaci ostrej biegunki. Co z tego wyjdzie, czas pokaże. Idziemy w końcu spać. Noc będzie krótka.
Awatar użytkownika
Flaw
Administrator
Posty: 3618
Rejestracja: 07 wrz 2008, 20:19
Lokalizacja: Chorzów
Kontakt:

remi pisze: rotopax zostaje komisyjnie otwarty.
Teraz już wiem do czego to oficjalnie służy ;)
h e d o n i z m
Awatar użytkownika
Neno
Posty: 756
Rejestracja: 06 lis 2011, 7:05
Lokalizacja: Zambrów
Kontakt:

Wspomniany przez Marka skrót wyglądał +/- tak:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Oczywiście fotki nie oddają w żaden sposób stromizny czy wielkości/głębokości koryta górskiej rzeki.
Awatar użytkownika
bonzo
Posty: 3181
Rejestracja: 23 lut 2009, 0:34
Lokalizacja: Tarnów
Kontakt:

Neno pisze:Oczywiście fotki nie oddają w żaden sposób stromizny czy wielkości/głębokości koryta górskiej rzeki.
zawsze tak jest.
Te kamyki przypominają mi ostatni zlot i wyjazd na hałdę w Wałbrzychu tyle że miały inny kolor i chyba było bardziej stromo. Chłopaki jak zaczniecie jeździć na zloty to takie kamyczki to będzie dla Was pestka ;-)
"Podczas dobrej jazdy na motocyklu przeżywasz więcej w ciągu 5 minut niż niektórzy ludzie przez całe swoje życie."
Awatar użytkownika
remi
Posty: 141
Rejestracja: 21 maja 2012, 13:55
Lokalizacja: bartoszyce
Kontakt:

Dzień trzeci

Wstajemy niezbyt wcześnie. Wszyscy odczuwają wczorajszą imprezę. Chyba nikt nie wyspał się wystarczająco bo mimo że jesteśmy spakowani to nie spieszymy się z wyjazdem. W końcu pada hasło „chłopy rżniemy!!”. Wyjeżdżam po piachu i trafiam na jedyną kupę kamieni w okolicy co kończy się typową glebą parkingową. Chyba niezbyt pewnie czuję się po wczorajszym, trzeba uważać.
Jedziemy asfaltami niezbyt długo żeby skręcić w zaplanowaną wcześniej szutrówkę. Krzysztof wyprzedza wszystkich i „rżnie” do przodu nie oglądając się na nikogo. Mija zjazd na off i leci dalej. Czekamy dłuższy czas na skrzyżowaniu z nadzieją że zawróci jak się opamięta. Nie chce nam się nawet za bardzo po niego jechać, mamy totalnego leniwca. W końcu Gucio nie wytrzymuje i jedzie po Krzycha. Po chwili wracają obaj, okazuje się że Krzysztof tak jak my czekał w cieniu. Wszyscy razem skręcamy na szutry. Widoki znowu są bajeczne i jedzie się super. Łatwe szutry z bardzo ostrymi zakrętami, które trzeba brać na jedynce jak przy nawrotce. Droga prowadzi do rzeki i tam się urywa. Ostatnie ulewne deszcze zniszczyły całkowicie przeprawę. Widzimy drogę po drugiej stronie ale brzeg jest zbyt stromy. Cofamy się i szukamy innej drogi.
Obrazek

Dojeżdżamy do kolejnej malowniczej rzeki. Przejazd też jest zerwany ale postanawiamy przedzierać się na drugą stronę. Przejeżdżamy każdym motocyklem oddzielnie asekurując go w kilka osób. Pierwsi jadą dalej żeby sprawdzić co dalej. Jednak zanim pozostali się przeprawili tamci już wracają oznajmiając że droga kończy się w wiosce. Musimy zawracać.
Obrazek

filmik z przeprawy

Obrazek

Teoretycznie tracimy czas ale dla mnie warto było się szarpać tylko po to żeby zobaczyć tą przeprawę i przeżyć przygodę. Powstaje kilka wspaniałych zdjęć na aparacie Ernesta.
Potem jeszcze kilka razy droga nam się kończy. Jednak znajdujemy właściwą drogę. Trafiamy na kolejną przeprawę, banalnie prostą a mimo to kolejny raz przewracam motocykl. Wstaję i po kilkunastu metrach znowu gleba. To nie jest mój dzień na jazdę…

Za rzeką wyjeżdżamy na szeroką szutrową drogę przez góry. Jest równa jakby miał być na niej jutro wylany asfalt. Potem skręcamy w inną górską drogę. Nie jest zbyt trudna chociaż pnie się wysoko w góry. Widoki są bajeczne.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Jedziemy nią swobodnie i wracamy na asfalt. Robimy zakupy w przydrożnym sklepiku i lecimy dalej przed siebie.

Obrazek

Obrazek
Dzień już się kończy więc rozglądamy się za noclegiem.
Obrazek

Obrazek

Znajdujemy spory kawałek placu blisko drogi. Dookoła są kamieniste wzgórza i nie liczymy na nic lepszego. Robimy jedzonko na bogato. Szklaneczka magicznego trunku na dobranoc. Chyba nikt nie ma ochoty na pijaństwo po wczorajszym. Robimy nocną sesję fotograficzną, która zajmuje nam sporo czasu i idziemy grzecznie spać
Awatar użytkownika
remi
Posty: 141
Rejestracja: 21 maja 2012, 13:55
Lokalizacja: bartoszyce
Kontakt:

bonzo pisze:
Neno pisze:Oczywiście fotki nie oddają w żaden sposób stromizny czy wielkości/głębokości koryta górskiej rzeki.
zawsze tak jest.
Te kamyki przypominają mi ostatni zlot i wyjazd na hałdę w Wałbrzychu tyle że miały inny kolor i chyba było bardziej stromo. Chłopaki jak zaczniecie jeździć na zloty to takie kamyczki to będzie dla Was pestka ;-)
Na zlocie, kiedy nie masz tak załadowanego motocykla, masz świadomość że w razie czego jesteś w cywilizowanym miejscu, nie masz za sobą i przed sobą tysięcy km do pokonania to wszystko jest o wiele prostsze. Tam błąd mógł być zbyt kosztowny więc trzeba było uważać. Nie chodziło o to jak stromy jest podjazd tylko jak nisko mógł spaść motocykl. Jak to Grzesio podsumował " jak by tam któryś zleciał to już by został na zawsze" :)
ODPOWIEDZ