XXXI Zlot XT660.PL! Kaszuby 19-21.04.2024 / Zapisy -> viewtopic.php?f=22&t=18583

Rumunia 15-24.06.2017

Trasy, przygotowania, wspomnienia
jak_23
Posty: 2
Rejestracja: 06 lis 2016, 15:41
Lokalizacja: Sulejówek

Cześć
Planuję wyjazd do Rumunii w czerwcu.
Wyjazd nienerwowy 50/50 lekki off i asfalt.
Trochę pojeździć po górach i szutrach, trochę pozwiedzać.
Wyjazd spokojny, nocowanie jak się da, namiot, pokój.
Bez szczególnej rozrzutności ale również bez nastawienia na maksymalne oszczędzanie.
Co do planu wycieczki sprawa otwarta, jest w internecie sporo różnych ciekawych tras.
Gdyby ktoś miał ochotę w tym terminie na taka wycieczkę, zapraszam do kontaktu.

Jarek
Awatar użytkownika
BZ
Posty: 154
Rejestracja: 15 kwie 2015, 14:49
Lokalizacja: Tarnów

Hej,

Rumunia jest spoko. Byliśmy w zeszłym roku, na podobnych zasadach. Jakbyś chciał to mogę podpowiedzieć kilka ciekawych tras/miejsc.


Pozdrawiam,
Bartek
Awatar użytkownika
BZ
Posty: 154
Rejestracja: 15 kwie 2015, 14:49
Lokalizacja: Tarnów

Hej!

Poniżej trochę informacji, jak_23 masz to samo na mailu, plus mały gratis na zachętę. Może komuś się jeszcze przyda.

Rumunia jest generalnie świetnym celem wycieczki. My jechaliśmy w zeszłym roku i był to w zasadzie nasz cel zapasowy, ale okazało się, ze był to strzał w dziesiątkę!
Widzę, ze planujesz generalnie tydzień czasu, my mieliśmy aż dwa tygodnie. W zasadzie tydzień jest OK, ale trzeba się spieszyć. My po tygodniu zaczynaliśmy powoli kombinować co by tu dalej zrobić, zwłaszcza, ze pogoda się zaczęła pieprzyc. Był z nami Andrzej, który miał tydzień urlopu i musiał wcześniej wracać, zdążyliśmy razem objechać wszystkie standardy, no może dwa trzy dni dłużej pozwoliłoby na więcej luzu.
Trasa mniej więcej biegła dookoła kraju, po górach. Wjechaliśmy do Rumuni w okolicy Satu Mare i ruszyliśmy północną granicą w stronę rejonu Maramuresz. Początkowo asfaltowe przeloty głównymi drogami były męczące, ale jak tylko zaczęły się góry, zrobiło się super! Wszystkie relacje/przewodniki wspominają ze obowiązkowym punktem programu jest Wesoły Cmentarz w Sapancie. Szczerze powiedziawszy to jest tam przyzwoity camping, ale sam cmentarz jest mocno przereklamowany. Masa turystów i związana z tym turystyczna komercja. Zrobiliśmy fotkę i pognaliśmy dalej na wschód drogą numer 18. Tam polecam odbić na moment w boczna drogę przy leśnej kolejce. Parę kilometrów szutrów, choć trzeba wracać ta samą drogą. Po drugiej stronie rzeki jeździ kolejka wąskotorowa, wozi drzewo i turystów. A sama rzeka ciągnie się drzewo takimi bolszymi ciągnikami. Dalej można, a nawet trzeba odbić z 18-tki na drogę 17D. Na mapie kraju ma ona kolor żółty z opisem zła nawierzchnia, w rzeczywistości jest to szuter pomieszany z kamieniami. Jedzie się świetnie, kilkadziesiąt kilometrów aż do Sant. Po drodze jest "schronisko" Cabana Croytor: http://rotundapas.webs.com/ Polecam zatrzymać się na noc! Lokalny poczęstunek i wieczorna impreza są nie do zapomnienia. Było tanio, jedyna rzecz, że z gospodarzem da się dogadać tylko po niemiecku. Potem, z Sant można się przebić do drogi 17 lasami. My pobłądziliśmy i pół dnia kręciliśmy się po lasach i górach. Aha, w Rumuni istnieje coś takiego jak droga leśna, czytaj zwykły leśny dukt, ale ze znakami i kilometrówkami, oznaczone jako Drum Forestier - polecam mocno! W ogóle jazda lasami/górami jest dozwolona, oczywiście poza parkami narodowymi.
Dalej ruszyliśmy na Bicaz. Jezioro polecam objechać droga 155F. Trochę ciężko znaleźć miejsce gdzie się w nią skręca, brak znaków. Ale to asfalt, choć perfidnej jakości. Widoki zajebiste. Wąwóz Bicaz można przejechać (12C od Bicaz Chei do Lacu Rosu), choć pewnie nawet nie znajdziesz miejsca na zaparkowanie maszyny i pamiątkową fotkę - MASA turystów, autobusów, straganów. Po przejechaniu Bicazu zaraz przed Georgheni można odbić w drogę 125A na Balan (brak drogowskazów, tylko oznaczenie szlaków turystycznych). Świetny szuter, polecił nam ten kawałek już na miejscu jeden Rumun na Afryce, wiedział co mówi!
Potem bocznymi drogami (ogólnie trzeba unikać dróg krajowych, fantazja lokalesow przechodzi wszelkie pojecie, spory ruch i gigantyczna ilość robot drogowych skutecznie odbierają radość z jazdy) pojechaliśmy do Sigisoary. Jak lubisz zwiedzać stare miasta to jest bajerancka! Jest tam jeden camping, Aquarius czy jakoś tak. Wychodzi drogo i jest lekko syficznie, ale to chyba jedyna rozsądna "namiotowa" opcja w mieście. Hoteli jest dużo, jest w czym wybierać. W razie czego booking.com pomaga znalezć na szybko, w ostatniej chwili, ciekawe miejsce. Od Sigisoary pojechaliśmy przez Agnita w stronę Transfogarskiej (106, 105D). Transfogarska jest spoko, można przy niej objechać jezioro Lacul Vidraru szutrem od zachodniej strony, łatwo tam znaleźć świetna namiotowa miejscówkę nad woda.
Sporo fajnych tras jest w rejonie Transalpiny (generalnie lepsza niż Transfogarska - w naszym odczuciu). Sama Transalpina (67C, polecam jechać już mniej więcej od Novaci na północ, olać drogę 7A, na razie) ma super asfalt, można poszaleć. Co jakiś czas odchodzą od niej szutrówki, warto wjechać choćby na chwile. Trzeba jednak uważać, taka szutrowa ciągnie się generalnie kilometrami grzbietem górskim. Wtedy jest spoko - szuter plus trochę kamieni i skal. Gorzej, jak taka droga chcemy zjechać w dolinę, robi się wtedy takie lessowe błoto z potężnymi koleinami. My jechaliśmy w pełni załadowanymi motorami (3 kufry), Tenere i DL650. Na takim zjeździe przez 4h walczyliśmy o kilometr! Zresztą masz tu poniżej kilka trasek w tym rejonie:

https://www.google.pl/maps/dir/Strada+R ... 48!1m0!5i2

To powyżej to ponad 50km szutru, w 100% do objechania załadowanym motocyklem, bez wielkich trudności. W razie co nie przejmować się zamkniętymi szlabanami/bramami. Otworzyć, przejechać, zamknąć za sobą. Tam często jedziesz przez pastwiska, szlabany/bramy maja trzymać w kupie krowy/konie. Jak jest przy bramie lokales, to pogadać (zaczynając od nieśmiertelnego w Rumuni "dzień dobry, my z Polski!") i sam bramę otworzy - tam ludzie nie maja z tym problemu.

https://www.google.pl/maps/dir/Transalp ... 26!1m0!3e0

Ta z kolei to świetny kawałek po górkach, jednak z tym zjazdem o którym wspominałem (zaczynaliśmy od Transalpiny). Warto jednak wjechać na moment i jak się zaczynają kończyć kamulce to po prostu zawrócić, no chyba, ze walczyć dalej!

Jest tez niezła droga z miejscowości Vulcan (przy 66A), bodajże początkowo numer 666. Nie mogę znaleźć na mapie, jest niezaznaczona. W każdym razie w stronę parku Retezat. W pewnym momencie postawiony jest zakaz ruchu, przy wjeździe do parku. Pod zakaz wjeżdżało jednak sporo lokalesow, mało kto się tam przejmował takim czymś. Jak się zastanawialiśmy co robić to minęło nas z 10 lokalnych terenówek/suv-ow. Uznaliśmy ze tez pojedziemy. Problemów nie było, choć oficjalnie wjazd do parku jest niedozwolony (Retezat to w sumie najbardziej chroniony obszar w kraju, łącznie z rejonami gdzie obowiązuje totalny zakaz wstępu). My przejechaliśmy, czy będziesz chciał robić tak samo - to już twoja decyzja. Tak czy inaczej, dojeżdża się do jeziora Gura Apelor w którego okolicy jest sporo fajnych, i teraz już legalnych, szutrów.

Z kolei zajebiste miejsce na rozbicie namiotu prz Transalpinie jest tu: https://www.google.pl/maps/dir//45.3999 ... a=!3m1!1e3

Aha, Andrzej, który miał tydzień dał radę z nami przejechać normalnie Transalpine, ale potem musiał już wracać, bez tych dwóch kawałków powyżej. Spotkaliśmy już wcześniej inna polska ekipę i się do nich dołączył.

Jak już wcześniej pisałem, jechaliśmy mocno załadowanymi motocyklami, po trzy kufry itp. Do tego na w sumie szosowych oponach (Dunlop Trailmax, Anakee 2), plus DL650 nie do końca jest terenowym motorkiem. A mimo to daliśmy rade przejechać kilka świetnych szutrowych odcinków, przy czym mieliśmy raczej sucha nawierzchnie. Dopiero pod koniec wyjazdu dowaliło nam trochę deszczu, ale wtedy już powoli wracaliśmy do Polski.

Z innych atrakcji szeroko opisywanych w rożnych publikacjach jest jeszcze zamek w Hunedoarze. Sam zamek jest naprawdę ładny, jeśli lubisz takie klimaty. Cale wrażenie psuje jednak bezpośrednia okolica zamku, można powiedzieć że to taki rozjebany krajobraz przemysłowy. Do tego nieźle kasują za parkingi i wstęp.

Teraz temat potencjalnych zagrożeń. Jeśli mówi się o Rumuni, większość ludzi od razu ma na myśli cyganów. Owszem, są. Jest ich jednak mniej niż by się mogło wydawać i generalnie nie ma co się obawiać. Czasami się mija wielkie ich obozowiska, w takim rejonie lepiej nie zostawać na noc, ale już na przykład kilometr dalej jest luz. Po prostu taka podstawowa ostrożność. W górach zdarzało nam się przejeżdżać przez środek takiego obozowiska, nie było trudności. Choć nie mam pewności, czy to nie byli zwykli Rumuni na wakacjach. Lubią sobie gdzieś pojechać, zbudować szałas i tak sobie posiedzieć. Przy czym wieczorami w takich lokalnych campingach potrafi być głośno. Cyganie potrafią być bardziej natrętni w okolicach dużych miast, na przykład stoją na światłach i wyciągają rękę po jakieś "datki". Ale z założenia w pobliżu dużych miast nas nie było. Zdarzyło nam się też pobłądzić i w takich cygańskich slumsach pytać o drogę - nie było problemów.
Większy problem w górach stanowią psy pasterskie. Są duże i agresywne. Potrafią nieźle pogonić, nie mają oporów żeby na ciebie wyskoczyć, na jadący motocykl! W czasie jazdy prosto sobie z tym poradzić, zwolnić jak do Ciebie lecą i potem ostro w gaz! No i się nie zatrzymywać. Co do obozowania, po prostu trzymać dystans do gospodarstw pasterskich. Te psiaki są nauczone bronić stada przed niedźwiedziem, co prowadzi do chyba największego zagrożenia w górach - misie:)
W Rumuni występuje największa Europejska populacja niedźwiedzi. Lokalesi mówią, że w górach spotkać niedźwiedzia lub zobaczyć ślady ich aktywności jest codziennością. My nic takiego nie napotkaliśmy. Jak się tu zabezpieczyć - szczerze powiem, że nie wiem. Informację o aż tak dużej populacji misiów znalazłem już po powrocie, wcześniej żyliśmy tak trochę w błogiej nieświadomości.

Uważać też trzeba na lokalny ruch samochodowy, zwłaszcza na drogach krajowych, szczególnie tych z dobrą, wyremontowaną nawierzchnią. Rumuńscy kierowcy mają fantazję, przy czym obowiązuje niepisane prawo większego. Motocykl jest po prostu ignorowany, o rowerach nie wspominając. Trzeba jechać ostrożnie.

Lokalnej policji nie mieliśmy okazji poznać, choć słyszałem, że potrafią dowalić bardzo konkretne mandaty za prędkość, mają też prawo zatrzymać ci prawo jazdy - na podstawie uznania policjanta.

Generalnie lokalna ludność jest bardzo pomocna i przyjazna. Do tego stopnia, że często trudno się wymówić od gościny. Tam cały czas zagraniczny turysta jest trochę rzadkością i w związku z tym jesteś przyjmowany jako wybitny gość. Rumuni w ogóle mają o sobie takie mniemanie, że są trochę na zadupiu Europy i nikt o nich nie pamięta. Dlatego magiczne "dzień dobry, my z Polski" potrafi dużo pomóc.

No dobra, to chyba na tyle, mam nadzieję, że byłem pomocny. Pamiętaj, że to wszystko to tylko nasze wrażenia/odczucia, może inni widzą ten kierunek wycieczki inaczej. Trzeba po prostu pojechać i już!



Pozdrawiam,
Bartek
tosiek
Posty: 351
Rejestracja: 11 kwie 2016, 16:29
Lokalizacja: Sucha Beskidzka

Drogę 704 przejechaliśmy jakieś trzy lata temu, po oberwaniu chmury lawina błotna odcięła nam powrót i locals nas tam pokierował. Taplanie się w błocie i przepychanie sprzętów przez co większe jeziora błota (bo kałużą tego nie można nazwać). Więc jak pada może być ciekawie, tym bardziej, że jak świeci słońce to i tak w lesie, pomiędzy górami to to błota nie wysycha ;-)

Droga 66A też polecam, dwa lata temu na ciężkich enduro się tam przebijaliśmy, objazd wokół jeziora dał nam w kość, całość chyb zajęła jakieś 5h :)

https://goo.gl/photos/QhSVa4mw3dhU4X8eA

Co do zagrożeń to dodałbym burze i deszcz, jak popada w Karpatach to może zrobić się nieciekawie - na drodze 66A mijaliśmy osuwiska kamieni i powalone drzewa, które ktoś łaskawie trochę wcześniej wyciął, bez tego trzeba by wracać. I do tego w lesie ciężki sprzęt do wycinki drzewa, który może każdy siuter zamienić w przeprawę ;-)
Łukasz zawny Tośkiem
https://gruuf.com/
tosiek
Posty: 351
Rejestracja: 11 kwie 2016, 16:29
Lokalizacja: Sucha Beskidzka

a... i polecam jazdę od Bieszczad przez Ukrainę, omija się nudną Słowację i Węgry
Łukasz zawny Tośkiem
https://gruuf.com/
alekst
Posty: 5
Rejestracja: 22 lip 2014, 1:37
Lokalizacja: Wrocław

Ja mam plan taki, że lecę do Rumunii 14.06 środa do Maramuresz.
Tam zakładam bazę żeby pośmigać po offie i w niedziele wracam.
Jeżeli to wpisuje się w Twoją koncepcję to możemy na te kilka dni się jakoś umówić.
jak_23
Posty: 2
Rejestracja: 06 lis 2016, 15:41
Lokalizacja: Sulejówek

Cześć
Dzięki za info, niestety nieco mi się plany pozmieniały i muszę przenieść na jesień.
ODPOWIEDZ