XT660R - dziura, brak osłony + udało mi się coś zgiąć :D
: 22 cze 2016, 21:23
Cześć i czołem,
kupiłem sobie wymarzoną Yamahę XT660R, nawet nie jestem na nią za niski (obiema nogami dotykam ziemi na tyle solidnie, że spokojnie przesuwam motocykl przód-tył bez zsiadania, więc jest OK)
W każdym razie, motocykl ma jakieś tam drobne mankamenty, o które wolałbym się was spytać.
Moim największym zmartwieniem jest dziura w tylnym błotniku, konkretniej już pod kanapą, za przedziałem na narzędzia jest taka prostokątna przegroda i w jej tylnej części i znajdującej się za nią przestrzeni jest wywalona dziura około 8x6cm o nieregularnym kształcie, do tego w jej obrębie 2 razy kąt załamuje się o 90 stopni (dziura jest częściowo w pionowej, a częściowo w poziomej części) - później wrzucę zdjęcie.
Z tego co mi wiadomo, spece od spawania plastiku nie lubią się bawić w takie bzdury, a ja nie za bardzo mam pomysł i doświadczenie, by w 100% samodzielnie coś z tym fantem zrobić. Po zakupie motocyklu jechałem do domu 500km w ciągu 24 godzin, z tego 3 godziny w rzęsistym deszczu, woda się tam w sumie nie dostała w żadnej znaczącej ilości, ale i tak jest ryzyko, że przy przejeździe przez jakąś głębszą wodę może mi zalać elektrykę.
Wobec tego - jakie środki zaradcze/naprawcze polecacie? Nowy tylny błotnik przechodzący częściowo w podkanapową rynnę to około 56 funtów z wysyłką - wolałbym tego wydatku uniknąć. Od razu zaznaczam, że jeśli chodzi o narzędzia i doświadczenie z naprawianiem czegokolwiek, to w obu dziedzinach dopiero raczkuję...
Drugą kwestią jest brak osłony łańcucha - przejechałem póki co 500km, problemu nie widzę, poprzedni właściciel też nie widział (zapewne słusznie), ale wolę się upewnić, że nie będzie z tego jakichś dolegliwych długofalowych konsekwencji - osłonę pewnie w końcu kupię, ale wolałbym wiedzieć, czy to sprawa, która może poczekać.
A na koniec - chociaż to w sumie kwestia techniczna - udało mi się zgiąć przy parkingowej glebie dźwignię zmiany biegów. Z uwagi na odległość od domu, ręcznie ją odgiąłem i pojechałem dalej. Problemów nie zauważyłem, ale... czy warto może coś w takim wypadku sprawdzić, by przypadkiem nie okazało się za X kilometrów, że coś się poważnie przez moją głupotę sypnie?
Poza tym, to jestem z Wrocławia, więc jak znacie tu jakiegoś fachowca, to śmiało możecie polecić.
Z góry dziękuję za wszelką pomoc i odpowiedzi!
kupiłem sobie wymarzoną Yamahę XT660R, nawet nie jestem na nią za niski (obiema nogami dotykam ziemi na tyle solidnie, że spokojnie przesuwam motocykl przód-tył bez zsiadania, więc jest OK)
W każdym razie, motocykl ma jakieś tam drobne mankamenty, o które wolałbym się was spytać.
Moim największym zmartwieniem jest dziura w tylnym błotniku, konkretniej już pod kanapą, za przedziałem na narzędzia jest taka prostokątna przegroda i w jej tylnej części i znajdującej się za nią przestrzeni jest wywalona dziura około 8x6cm o nieregularnym kształcie, do tego w jej obrębie 2 razy kąt załamuje się o 90 stopni (dziura jest częściowo w pionowej, a częściowo w poziomej części) - później wrzucę zdjęcie.
Z tego co mi wiadomo, spece od spawania plastiku nie lubią się bawić w takie bzdury, a ja nie za bardzo mam pomysł i doświadczenie, by w 100% samodzielnie coś z tym fantem zrobić. Po zakupie motocyklu jechałem do domu 500km w ciągu 24 godzin, z tego 3 godziny w rzęsistym deszczu, woda się tam w sumie nie dostała w żadnej znaczącej ilości, ale i tak jest ryzyko, że przy przejeździe przez jakąś głębszą wodę może mi zalać elektrykę.
Wobec tego - jakie środki zaradcze/naprawcze polecacie? Nowy tylny błotnik przechodzący częściowo w podkanapową rynnę to około 56 funtów z wysyłką - wolałbym tego wydatku uniknąć. Od razu zaznaczam, że jeśli chodzi o narzędzia i doświadczenie z naprawianiem czegokolwiek, to w obu dziedzinach dopiero raczkuję...
Drugą kwestią jest brak osłony łańcucha - przejechałem póki co 500km, problemu nie widzę, poprzedni właściciel też nie widział (zapewne słusznie), ale wolę się upewnić, że nie będzie z tego jakichś dolegliwych długofalowych konsekwencji - osłonę pewnie w końcu kupię, ale wolałbym wiedzieć, czy to sprawa, która może poczekać.
A na koniec - chociaż to w sumie kwestia techniczna - udało mi się zgiąć przy parkingowej glebie dźwignię zmiany biegów. Z uwagi na odległość od domu, ręcznie ją odgiąłem i pojechałem dalej. Problemów nie zauważyłem, ale... czy warto może coś w takim wypadku sprawdzić, by przypadkiem nie okazało się za X kilometrów, że coś się poważnie przez moją głupotę sypnie?
Poza tym, to jestem z Wrocławia, więc jak znacie tu jakiegoś fachowca, to śmiało możecie polecić.
Z góry dziękuję za wszelką pomoc i odpowiedzi!